Syndrom ocaleńca u dziecka

2010-07-06 23:24:57

Szczesc Boze. Czy rozmawiac z dzieckiem nad ktorym przez pierwszy miesiac po poczeciu zastanawialam sie nad usunieciem. Pewna znajoma osoba powiedziala, ze moze miec on syndrom ocalenca i ze warto porozmawiac z nim i powiedziec, ze przy jego poczeciu mialam rozne niepokoje i leki. Co panstwo myslicie o tym( syn ma 10 lat) Czy to wystarczy i czy wystarczy w przyszlosci czy kiedys bede musiala poruszyc z nim ten temat. Zdaja sobie sprawe z tego,ze to wstrzas ktory moze zachwiac calym zyciem mojego synka. Jednoczesnie czuje ze to bariera ktora mnie niszczy, tzn niszczy mnie strach o dziecko i wyrzuty sumienia

Witam, zastanawiam się czemu miałaby służyć taka szczerość? Nie wiem też, czy istnieje jakakolwiek granica wieku, kiedy moglibyśmy na spokojnie jako odpowiedzialni rodzice powiedzieć własnemu dziecku, że chcieliśmy je zabić, pragnęliśmy jego śmierci.

Kontrowersyjną i głośną sprawą medialną w kwestii aborcji był proces o zniesławienie Alicji Tysiąc, w którym poruszano prawa matki do decydowania o własnym ciele w sytuacji utraty zdrowia oraz dziecka do życia, ale i zastanawiano się, jaki wpływ będzie miał w przyszłości proces na rozwój emocjonalny tej dziewczynki, która pewnego dnia może dowiedzieć się, że jej własna matka walczyła o prawo do morderstwa na niej. Nie przypuszczam, aby jej córka precyzyjnie i beznamiętnie potrafiła określić siebie jako płód lub zlepek komórek… I trzeba tu prawdziwie Salomonowego rozwiązania.

Jest to bardzo delikatna kwestia. Nie wiem, jakie zdarzyły się okoliczności, że była Pani bliska tak dramatycznej decyzji. Z całą pewnością musiała się Pani spotkać z sytuacją „bez wyjścia”, które być może jeszcze bardziej skomplikowała Pani życie. Wyczuwam jednak w Pani liście prawdziwą troskę o dobro syna, więc myślę, że jego przyjście na świat bardziej pomogło powoli poukładać sprawy niż je zaogniły. Może warto porozmawiać o tej dawnej decyzji z zaufanym spowiednikiem, który będzie potrafił pokazać Pani sprawę z punktu widzenia wiary, moralności, wybaczenia sobie jako dojrzała katoliczka bez zbędnego wprowadzania siebie w kompulsywne poczucie winy. Zachęcam również do kontaktu z psychologiem, który pomoże odreagować negatywne emocje przez wzbudzenie wspomnień dla Pani ważnych w kwestii okoliczności podjęcia decyzji o aborcji, co pozwoli spojrzeć na sprawę bardziej racjonalnie i dwubiegunowo (smutek poczęcia vs. radość narodzin, rozczarowanie życiem vs. nowe możliwości rozwoju). Warto zwrócić uwagę na relacje rodzinne i znaczenie naszych emocji (poczucie winy, wyrzuty sumienia) na możliwość tworzenia tzw. „syndromu ocaleńca”, które jest niczym innym jak reakcją dziecka na traktowanie go przez rodziców. To nastawienie emocjonalne dorosłych stwarza niszę do dalszego jego zachowania – jeżeli rodzice oczekują, cieszą się na narodzenie potomka, to i dziecko wytwarza w sobie postawę zaufania do rodziców i świata, staje się bardziej radosne i optymistyczne właśnie przez odczucia rodziców oraz ten wyjątkowy związek matki z dzieckiem, który trwa od poczęcia. I nad tymi relacjami, które istnieją TU I TERAZ warto pracować z dzieckiem, a kwestię poczucia winy i wyrzutów sumienia rozpatrywać w głębi własnego serca z pomocą zaufanych ludzi. To jest rozrachunek Pani z samą sobą, a nie z dzieckiem.

Może w przyszłości nadejdzie ten czas, kiedy będzie Pani mogła stanąć w prawdzie przed synem z poczuciem, że ta prawda pozwoli mu żyć lepiej, bardziej szczęśliwie, sprawi, że podejmie bardziej odpowiedzialne decyzje, kiedy sam stanie w  obliczu podobnych okoliczności i będzie musiał podjąć decyzję o życiu własnego dziecka. Takie podzielenie się swoimi doświadczeniami może stanowić dla niego cenną naukę. Ale jeżeli czuje Pani, że oprócz własnego uspokojenia niczego dobrego mu tym nie przysporzy, lepiej zachować tą tajemnicę dla siebie.

Pracownia Psychologiczno–Terapeutyczna w Gdańsku–Przymorze: http://www.badania-psychoterapia.pl

Alicja Drogosz