Jak uchronić

2009-11-19 21:34:28

Jesteśmy z mężem praktykującymi katolikami, mamy 8 letniego syna. Wychowujemy Go w duchu miłości do Pana Boga. On już dziś wie, że ta miłość to drogocenny skarb, o który trzeba dbać. Obserwuje inne rodziny katolickie, z których wychodzą dzieci o poglądach sprzecznych z naszą wiarą (mam taką wśród bliskiej rodziny), przecież były wychowywane w tym duchu katolickim. Kiedy można popełnić błąd w wychowaniu, jak uchronić dziecko przed utratą miłości do Boga. Jak to możliwe, że dziecko (właśnie nasze) tak zachwycone Panem Bogiem teraz, po latach miałoby Go obrażać i odwracać się od Niego. Wiem, że muszę modlić się w Jego intencji i zaufać Bogu ale po ludzku jak uchronić Go od "mody" tego świata. Z Panem Bogiem Dorota.

Nie ma badań, które by potwierdzały, że katolicy lepiej wychowują swoje dzieci od niekatolików. Przygotowanie dziecka do dojrzałości, do mądrych i odpowiedzialnych decyzji, wiąże się ze zdrowymi relacjami w rodzinie i z zaufaniem. Lęk przed popełnieniem błędu w wychowaniu nie jest dobrym doradcą. Przyjdzie czas, gdy Wasz syn zacznie się buntować przeciwko rodzicom i przeciwko Bogu. Będzie to oznaczało, że rozwija się prawidłowo. Nie należy wówczas wpadać w panikę ani co gorsze wymagać, by spełniał oczekiwania rodziców co do form praktykowania wiary. Modlić się zawsze można, ale trzeba też dać synowi możliwość, by sam poszukiwał odpowiedzi na nurtujące go pytania. "Moda" tego świata nie raz go zafascynuje, nie raz się sparzy i nie raz podejmie błędną decyzję. Zadaniem rodziców będzie wtedy gotowość do wysłuchania bez oceniania, z troską i zrozumieniem. Trzymanie dziecka pod kloszem i lęk przed utratą nad nim kontroli kończy się zwykle frustracją rodziców. Przyjdzie czas, gdy będzie chciał uwolnić się od Was. Przygotujcie Go do właściwych wyborów nie poprzez dawanie mu gotowych odpowiedzi na stawiane przez niego pytania lecz poprzez stawianie mu pytań, na które będzie musiał sam odpowiedzieć swoim życiem. Nie da się przeżyć życia za dziecko. Nie jest też ono Waszą własnością. Kiedyś pójdzie w świat i będzie musiało samo decydować o sobie. Pozdrawiam

Wojciech Żmudziński SJ