- Trudny nastolatek
- Autorytet nauczyciela
- Młodzi i seks
- Metody nauczania
- Sekty i uzależnienia
- Obawy rodziców
- Przemoc w rodzinie
- Rola mediów
- Godzina wychowawcza
Na naszym forum mamy
147 pytania
z udzielonymi odpowiedziami.
Ostatnio komentowane pytania
- Depilacja
- Metoda Montessori
- Pytanie o szkoły koedukacyjne
- strój duchowny
- Jak co znieść?
- Zranienia z przeszłości i wzrastanie
- Dorosły syn
Najczęściej komentowane pytania
- Pytanie o szkoły koedukacyjne
- Wypieranie popędu seksualnego, a czystość przedmałżeńska
- Moja 13 - letnia córka chce się depilować.
Najczęściej czytane pytania
Najdłuższe wątki
Ostatnie artykuły
Autorzy
Pytanie o szkoły koedukacyjne
2010-01-07 00:01:44
Szczęść Boże. Mam na imię Michał i jestem ojcem. Bardzo mnie niepokoi pojawienie się w ostatnim czasie wielu szkół niekoedukacyjnych. Jestem katolikiem, swoją przyszłą żonę poznałem w szkole. Nie wyobrażam sobie, że moje dzieci mogłyby pójść do szkół z edukacją rozdzielną. Słyszałem też, że szkoły niekoedukacyjne mogą powodować wystąpienie skłonności homoseksualnych u dzieci i nie uczą dobrych relacji z płcią przeciwną. Co ja, jako katolik mam myśleć o takich szkołach i organizacjach, które je tworzą? Przecież często są to organizacje kościelne. Nawet czytałem na katolickiej stronie internetowej: http://www.magazynfamilia.pl/artykuly/Nieedukacyjna_koedukacja_,65,54.html artykuł w którym koedukacja jest przedstawiona jako coś bardzo złego, nie dla katolika. Natomiast chyba najbardziej znany psycholog, wśród księży katolickich, ks. Marek Dziewiecki twierdzi, że koedukacja to coś bardzo dobrego. Jakie jest więc stanowisko Kościoła Katolickiego w stosunku do szkół koedukacyjnych i niekoedukacyjnych? Moja mama chodziła do szkoły niekoedukacyjnej i była bardzo zawiedziona, nigdy nie wspominała dobrze tych czasów. Co ksiądz sądzi o organizacjach takich, jak stowarzyszenie "Sternik". Jego członkowie zakładają szkoły, w których już w szkole podstawowej chłopcy są oddzielani od dziewcząt. Czy to napewno jest takie dobre?
Nie jestem zwolennikiem szkół, w których uczą się sami chłopcy lub same dziewczynki. Osoby przedstawiające koedukację jako szkodliwą dla chrześcijańskiego wychowania, nie prezentują stanowiska Kościoła katolickiego lecz swoje własne poglądy, które nie mają jednak racjonalnego oparcia w rzeczywistości. Koedukacja jest bardzo naturalna w każdym środowisku, począwszy od rodzinnego a skończywszy na szkolnym. Dzieci i młodzież powinny mieć możliwość uczenia się zdrowych relacji w stosunku do płci przeciwnej. To bardzo istotny element wychowania, którego nie powinno zabraknąć w szkołach na każdym poziomie. Co do Stowarzyszenia STERNIK, to jest ono pod wpływem Opus Dei, czyli bardzo konserwatywnej i zachowawczej grupy w Kościele katolickim. Szkoły niekoedukacyjne istnieją w wielu krajach. Prowadzą je także amerykańscy jezuici. Nie są one rozwiązaniem na problemy dotykające młodzież w naszych czasach. Nie należy ich także demonizować i obwiniać o późniejsze dewiacje homoseksualne uczniów takich szkół. Są plusy i minusy jednych i drugich szkół. Poznając jednak problemy uczniów szkół niekoedukacyjnych, doszedłem do przekonania, że w naszej kulturze wyrządzają one więcej zła w rozwoju młodego człowieka niż dobra. Takie jest moje zdanie. Natomiast decyzję wyboru szkoły, pozostawia Kościół rodzicom uczniów. To oni są w Kościele odpowiedzialni za wychowanie swojego potomstwa a nie księża z Opus Dei czy innej frakcji katolickiej. Pozdrawiam i zachęcam do podejmowania samodzielnych decyzji w sprawie katolickiego wychowania własnych dzieci.
2010-01-21 10:07:02
Ja też nie mogę patrzeć jak dzieci są posyłane do szkół z edukacją rozdzielną.Przecież jednym z obowiązków chrześcijańskich rodziców jest uczenie dzieci dobrych kontaktów z płcią przeciwną również w szkole. A nie wywiązywanie się z tego obowiązku i posyłanie dzieci do szkół rozdzielnych to łamanie czewartego przykazania Bożego, dotyczącego m.in. obowiązków rodziców względem dzieci.
Szkoły "Sternika" to inny, oderwany od rzeczywistości świat, w którym nie przygotowuje się dzieci do dotosłego życia, a jedynie wpaja suchą wiedze, która BEZ UMIEJĘTNOŚCI KONTAKTOWANIA SIĘ Z OSOBAMI PŁCI PRZECIWNEJ NIE JEST DO NICZEGO PRZYDATNA.
Jestem przekonany, że dzieci uczęszczające do szkół stowarzyszenia "Sternik" są znacznie mniej dojrzałe emocjonalnie i społecznie niż ich rówieśnicy ze szkół koedukacyjnych. Przecież w tych pierwszych szkołach pokazuje się, że droga do świętości wiedzie m.in. przez unikanie kontaktu z płcią przeciwną. To jest sekciarstwo, nie żadna droga do świętości.
Ludzie z tych szkół argumentują swoje stanowisko, tymi słowami: "Żeby uczyć się prawidłowych relacji z płcią przeciwną, trzeba najpierw dobrze poznać swoją płeć." Jak dzieci mają poznać swoją płeć, nie mając możliwości zestawienia charakterystycznych dla siebie zachowań i zachowaniami charakterystycznymi dla innej płci?! Tego już ci tzw. "pedagodzy" ze Sternika nie mówią.
Dyrektor jednej z tych szkół mówi wyraźnie, że "rodzice się cieszą, że ich dzieci nie mają czasu na amory". Bo słowa, "Uczenie relacji z płcią przeciwną" chyba nie przeszło by temu panu przez gardło. Tam nawet jasełka organizują sami chłopcy lub same dziewczęta. To nie jest normalne i zdrowe.
Co do Opus Dei to również się dziwie, czemu ta sekta nie została jeszcze rozwiązana decyzją papieża. Jej członkowie muszą co jakiś czas przekazywać sumy pieniężne na rzecz tej organizacji i są stopniowo izolowani od swoich rodzin.
Relacje byłych członków sekty Opus Dei można przeczytać na tej stronie:
http://www.odan.org/index.htm
- Krzysztof -
2010-03-02 03:07:19
Wkrótce zawrę ślub. Mój przyszły mąż niewiele zarabia, bo ok. 1000 zł na miesiąc. Ja utrzymuję się z umów o dzieło, ale decydując się na ciążę i "urlop" macierzyński mogę tę pracę stracić i zostać bez grosza z mej strony. Z zatrudnieniem bez układów jest bardzo trudno. Marzymy oboje o tym, by posłać dzieci, a chcemy mieć dwójkę, do zakonnej szkoły koedukacyjnej, wierząc, że panuje w niej odpowiedni poziom, a i dzieci będą bezpieczne. Jednakże przeraża nas comiesięczne czesne. Planujemy posłać je do szkoły w Gdyni, jezuickiej, gdyż mój przyszły mąż mieszka w Sopocie, a ja chcę się do niego wprowadzić. Czy możliwa jest obniżka wysokiego czesnego w takiej szkole? Czy moje dzieci mają szansę na uczenie się w niej? Bardzo chcielibyśmy je tam posłać. Proszę o odpowiedź.- Łucja -
2010-03-03 15:03:16
Pani Łucjo,jezuickie szkoły w Gdyni starają się o fundusze dla uczniów, których rodziców nie stać na opłatę czesnego. Obecnie fundusz stypendialny jest bardzo skromny i zaledwie kilkunastu uczniów rocznie może liczyć na takie wsparcie. Warto jednak próbować starać się o stypendium i zachecać znajomych, by przeznaczali swój 1% na Fundację Magis, która przekazuje szkole pieniądze dla uboższych uczniów. Fundacja Magis ma numer KRS 0000231822. Więcej na stronie fundacji: www.fundacjamagis.org.pl
- Wojciech Żmudziński SJ -
2010-07-05 22:09:41
Chodziłam do szkoły prowadzonej przez siostry urszulanki, nie płaciłam czesnego, bo moja cioteczna babka była dyrektorką tej szkoły. Miałyśmy zakaz spotykania się z chłopakami, za wyjście z kolegą do kina można było wylecieć. Była to szkoła z internatem, moje koleżanki czasami urywały się wieczorem, ja bałam się. W ogóle nie chciałam wychodzić za mąż, ale znalazłam sie sama w obcym kraju i to jeszcze w dość niebezpiecznej sytuacji, i tak złożyło się, że poślubiłam faceta z którym nie jestem szczęśliwa. Na studiach też były same dziewczyny. Dwa miesiące przed ślubem mąz po raz pierwszy próbował pocałować mnie, odskoczyłam, on nie mógl pojąć, co dzieje się ze mną. Kiedy mówiłam, ze jestem mężatką, to wszyscy oczy wywalali na wierzch i chcieli koniecznie wiedziec jak doszło do tego. Mąż wydawał się mi dziwny, ale pani psycholog wytłumaczyła mi, że on jest po prostu inny.Powiem tylko tyle, ze zupełnie nie potafię współpracować z facetami, nie łapię z nimi kontaktu, unikam ich. Nie podoba się mi to, że wszyscy spowiednicy to mężczyźni. Czy jest możliwość wyspowiadania się u siostry zakonnej? - takie pytanie chodzilo mi po głowie, okazuje się, że nie. Ale czy jest szansa, że to zmieni się?
Dagmara
- Dagmara -
2011-01-25 14:45:29
Pierwszy raz słyszę by ktoś przedstawiał w szkołach Sternika koedukację jako "szkodliwą", mówi się o innym sposobie podawania nauki dla chłopców i innym dla dziewczynek. W "naszej kulturze" jak może ksiądz tak pisać - do lat 60 nie było koedukacji w szkołach, najlepsze szkoły w Europie (a chyba zawsze byliśmy w Europie) są zróżnicowane na płeć. Jedno co mogę się zgodzić to, to że rodzice są pierwszymi i najważniejszymi nauczycielami swoich dzieci, szkoła (żadna) za nich ich nie wychowa, ale może pomóc.zapraszam: www.szkoladlachlopcow.pl
- Grzegorz -