- Trudny nastolatek
- Autorytet nauczyciela
- Młodzi i seks
- Metody nauczania
- Sekty i uzależnienia
- Obawy rodziców
- Przemoc w rodzinie
- Rola mediów
- Godzina wychowawcza
Na naszym forum mamy
146 pytania
z udzielonymi odpowiedziami.
Ostatnio komentowane pytania
- przyjęcie chrztu w zborze protestanckim
- dlaczego Jezuici w TV używają krawatów
- syn nie chce chodzic do spowiedzi
- Jak rozmawiać z 15 latkiem?
- Wypieranie popędu seksualnego, a czystość przedmałżeńska
- Jak co znieść?
- Molestowanie seksualne i milczenie jezuitów
Najczęściej komentowane pytania
Najczęściej czytane pytania
Najdłuższe wątki
Ostatnie artykuły
Autorzy
Guz mózgu, nadmierna seksualność - do P. A. Drogosz - Daugielewicz
2011-11-28 15:54:28
W maju tego roku operowano mi guza mózgu zklokalizowanego w tzw. płacie czołowym. Z tego co się dowiedziałam i odczuwam taka lokalizacja niesie za sobą pewne zmiany osobowości. Najtrudniejszą sprawą jest dla mnie... niespotykany dotąd popęd seksualny. Na początku posądzałam się o jakieś dewiacje a nie wiedziałam, że to są "skutki uboczne" choroby... M. in dlatego, że "te" sprawy nie były aż tak ważne dla mnie. W miarę upływu czasu "wypracowaliśmy" zgodne z nauką KK i fizjologią styl i tempo, a odpowiadające nam obojgu. Mój mąż nigdy nie był tzw "macho". A teraz tzn od kilku m-cy to wszystko runęło w gruzach, bo moje potrzeby raptem niespotykanie wzrosły. Mój mąż - choć stara się tego nie pokazywać czuje się z tym źle, ja czuję się z tym źle... Lekarz zaproponował badania pod kątem hormonów. Jestem jeszcze przed...
Szczerze mówiąc nie bardzo wiem często jak mam się zachować? Czy mam mówić mężowi o swoich trudnościach i potrzebach? On czasem tak trochę dziwnie reaguje ( np. trochę złośliwym żartem lub jakby robił mi łaskę, że zgodzi się na akt współżycia, a to przecież nie o to chodzi ) Przez to wszystko zaczynam się obawiać o nasze małżeństwo, że on po prostu tego nie przetrzyma a i przez to moje tłumione wciąż napięcie w końcu zrobię coś głupiego, czy złego! O nawrocie masturbacji po latach nawet nie wspominam...
Może Pani coś poradzi jak z tym walczyć, i jak zachowywać się w stosunku do męża, aby nie zniszczyć małżeństwa?
Pozdrawiam
Witam serdecznie.
Kwestia, którą Pani porusza jest z
całą pewnością bardzo delikatnej materii. Mam nadzieję, że w jakimś stopniu uda
mi się choć w części złagodzić ból i wstyd wynikający z „nietypowej" dla Pani sytuacji.
W pierwszej kolejności tradycyjnie zachęcam do rozmowy z psychologiem, gdyż na portalu
nie ma miejsca na rozstrzyganie tak ważnych spraw.
Chciałabym zwrócić uwagę na trzy
kwestie:
1.
Mimo choroby nie utraciła Pani krytycyzmu do
własnej seksualności, jak i wrażliwości na odczucia innych osób i własnego dyskomfortu
wynikającego z nadmiernego pobudzenia seksualnego. Tego choroba w Pani nie zniszczyła! Może to być dla Pani
bazą, aby rozumowo skontrolować, a przede wszystkim WRAZ Z MĘŻEM WYPRACOWAĆ
PASUJĄCE PAŃSTWU NOWE MOŻLIWOŚCI ŻYCIA SEKSUALNEGO. DOTYCHCZASOWE SCHEMATY SĄ
PO TO, ABY JE ŁAMAĆ...
Zasada
w sytuacji różnych temperamentów małżonków jest jedna - obydwoje starają się
choć troszeczkę wyjść naprzeciw potrzebom seksualnym współmałżonka. Polecam więc
szczerą rozmowę na temat Pani pragnień, częstotliwości współżycia, która pasowałaby
również mężowi i przede wszystkim próbę
zorganizowania bardziej romantycznych warunków dla rozwoju takiej bliskości.
2.
Poruszając kwestię bliskości i czułości zwróciłam
uwagę, że być może Pani relacja z mężem nie jest aż tak bliska i szczera jak
było to na początku Waszego małżeństwa. Wyczuwam, że Pani wstyd wynikający z
nadmiernej seksualności może pochodzić również z zawstydzenia Pani przez męża (Jego
krytyczne uwagi), które mogły spotęgować
w Pani własne poczucie, że jest Pani „bezwstydną kobietą", gdyż przecież
wcześniej tak Pani nie reagowała. JEST
TO SYTUACJA NOWA ZARÓWNO DLA PANI, JAK I DLA MĘŻA. Pani mąż „dostał" po
chorobie już nieco inną, zmienioną żonę, co również dla Niego jest niemałym
przeżyciem i nie zawsze przyjemną niespodzianką. Przez wiele lat pracowaliście,
aby Wasze współżycie dopasować do pewnego kanonu życia chrześcijańskiego, a
teraz choroba pokazuje, że powinno być zupełnie inaczej. PANI MĄŻ POTRZEBUJE WIĘC CZASU, ABY POZNAĆ
PANIĄ NA NOWO. Aby mógł zaakceptować, że z umiarkowanej, rozsądnej kobiety
zmieniła się Pani w dojrzałą, ale namiętną żonę. Możliwe, że dla męża
świadomość, że Pani pobudzenie seksualne wynika z choroby, a nie z namiętności
i miłości może sprawiać, że czuje się w relacji intymnej przedmiotowo, stąd
unikanie współżycia. Warto więc zwrócić uwagę na jakość wzajemnego porozumienia.
3. Skoro
mówimy o wzajemnym szacunku i podstawowej empatii w związku, chciałabym zwrócić
uwagę jeszcze na znaczenie czułości i okazywania sobie miłości zarówno słowami,
jak i pieszczotami, przytuleniem, które w
dużej mierze często zastępują seksualne gesty, zwłaszcza w małżeństwach o dużym
stażu. Może nadmierna pobudliwość pokazuje również pewne braki w Waszej
relacji, nie tylko zmiany hormonalne, o których oczywiście należy pamiętać.
Może więc warto ZWRÓCIĆ UWAGĘ NA RELACJĘ EMOCJONALNĄ, JAKA SIĘ DZIEJE MIĘDZY
WAMI. Przypomnieć sobie czasy, kiedy się poznawaliście, razem gdzieś wyjść,
odpocząć wspólnie. Codzienność często zabija miłość, zapominamy, że jesteśmy
dla siebie kimś bardzo ważnym. Polecam rekolekcje małżeńskie prowadzone przez jezuitów
w Gdyni, jak i również inne spotkania małżeńskie, do których jest dostęp w
całej Polsce:
http://www.icfd.pl/joomla/index.php?view=categoryevents&id=4%3Aspotkania-maeskie&option=com_eventlist&Itemid=62
NIE ZAPOMINAJMY, ŻE
KAŻDY Z NAS SIĘ ZMIENIA I TO CO BYŁO DOBRE DAWNO TEMU PRZESTAJE DZIŚ JUŻ
FUNKCJONOWAĆ. I może jest to główne,
jedyne i najbardziej pozytywne zadanie Pani choroby, aby przypominało Wam, że nie
można zastygnąć w dotychczasowych schematach zachowań...
Ciepło
pozdrawiam i życzę powodzenia w walce o swoje małżeństwo z nowymi potrzebami i
pragnieniami...
mgr Alicja DAUGIELEWICZ
(psycholog pracy, psychoterapeuta) - Pracownia Psychologiczno-Terapeutyczna w Gdańsku - Przymorze: http://www.badania-psychoterapia.pl/
2011-11-28 18:13:51
... dziękuję bardzo- czytelniczka -
2011-11-29 14:36:24
Dziękuję bardzo za odpowiedź... Jakoś tak lepiej mi się zrobiło, gdy przeczytałam Pani wyjaśnienie... Spojrzałam na swoją sytuację, jakoś tak pełniej, pozytywniej... A przede wszystkim dziękuję za niezdyskredytowanie mnie... Bo zaczynałam się już czuć jak jakiś dziwoląg, żeby nie powiedzieć dewiant... czy wyrzutek społeczeństwa :(To trochę tak, jak przed operacją, gdy już dowiedziałam się co mi jest.
- autorka pytania -
2012-10-14 20:41:46
Tak się właśnie zastanawiam gdzie tu miejsce na duszę ? Wystarczy, że pojawia się guz w określonej partii mózgu i człowiek nagle staje się innym człowiekiem, z innymi zachciankami co pokazuje, że każdy rodzi się z danymi odczuciami i pragnieniami ze względu na budowę mózgu, stąd mamy ludzi, którzy czują tzw. powołanie do służby Bogu i takich, którzy nigdy nie ,,wkręcają" się w te tematy. Predyspozycje. No właśnie, gdyby dusza była to by była raczej niezmienna, nie chodzi mi tutaj o to jak człowiek pracuje nad sobą i może zapanować nad pewnymi zachowaniami, ale tu wystarczy, że coś nacisnę, przycisnę i to już inny ja. Czyż nie jesteśmy po prostu własnymi mózgami ?- Piotr G. -